Ciężki czas za nami. Ekipa od elewacji męczy nas ponad 3 tygodnie, w deszczu, wietrze, mrozie i nerwicy. Nerwicy dlatego, że mieli przyjść w wakacje, a pojawili się w grudniu. Koniec tematu, zdjęcia pojawią się w nowym roku, kiedy złożą rusztowania i znikną na zawsze z naszego życia.
Elektrownia postawiła nam już skrzynkę, ale jej podłączenie i uzbrojenie rozdzielni planowane jest na luty, dopiero wtedy nasz elektryk będzie miał dla nas czas.
Mamy też za sobą rozruch kotłowni. Piec V klasy, na ekogroszek, pierwsze rozpalanie ( a raczej trzy, bo nam wygasał) było gorsze od pilnowania noworodka. Teraz wszystko jest już wyregulowane, w salonie już jest ciepło, a tynki schną jak szalone (przy otwartych oknach dachowych rzecz jasna)


Zaczyna to wszystko żyć, może nawet i wyglądać, ale mamy serdecznie dosyć. Zbieramy teraz siły i środki na wykończeniówkę, ruszamy jakoś w lutym - marcu. Pozostało jeszcze ocieplenie poddasza pianą, ale do tego etapu musi wszystko ładnie wyschnąć.
Ambitny plan, takie nasze postanowienie noworoczne podpisane niemalże krwią na wniosku kredytowym brzmi odbiór budynku najpóźniej 25 czerwca 2020 :)
A co do spraw technicznych, to ciężko teraz śledzić, nie mówiąc o prowadzeniu bloga na urządzeniach mobilnych, większość funkcji nie działa, przynajmniej na androidzie. Wklejanie zdjęć jest możliwe tylko na komputerze, co sprawia wiele kłopotu. Jeśli administracja nie poprawi błędów, to chyba zrezygnujemy z ciągłego relacjonowania postępów i wrócimy z gotowcem w czerwcu.
Komentarze